środa, 22 lutego 2012

Rozdział 15


Tydzień minął  strasznie szybko. Nie wiem nawet jak to możliwe! Nawet się nie obejrzałyśmy, a chłopcy byli już u nas w domu i siedzieli na kanapie. No jak zwykle wcinali nasze żarcie. Razem z dziewczynami usiadłyśmy koło nich. Oczywiście Ashley siedziała przy Niall’u, który wpakowywał w siebie chipsy.
-Dasz mi trochę?- Zapytała Ashley z proszącą miną w stronę swojego chłopaka (Oficjalnie byli parą ale nie rozgłaszali tego).
Blondyn podał jej paczkę. Ona tylko zajrzała i oddała ją do dawnego „właściciela”. Była prawie pusta. Nie wiedzieć czemu wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Niall zrobił się trochę naburmuszony ale, gdy Ashley pocałowała go w policzek znów zrobił się radosny. Oczywiście jak to jest ze mną poszłam się napić. No ale sama nie mogłam pójść, bo gdy byłam w kuchni już ktoś przybiegł za mną. Był to Harry
-Co tu robisz?- Zapytał uśmiechnięty chłopak.
-A co ja mogę robić z wodą i szklanką –Śmiesznie odpowiedziałam ale chyba to wystarczyło.  Wypiłam wszystko co sobie nalałam i ruszyłam w stronę salonu, gdzie wszyscy oglądali „Got to Dance”.
-Poczekaj- Usłyszałam za sobą wołającego Harry’ego
-O co chodzi?- Odwróciłam się
-Właściwie… To już nic… - Ze dziwieniem popatrzyłam. Wyszczerzyłam się tylko i wyszłam z kuchni. Zastanawiałam się o co chodziło, ale potem jakoś o tym zapomniałam.
***
Coś rano zaczęło pukać w moje okno. Nie chciało mi się jednak otwierać oczu. Myślałam, że zaraz przestanie. Niestety myliłam się. Pukanie zaczęło być co raz głośniejsze i częstsze. W końcu nie wytrzymałam. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Otworzyłam je i ze zdziwieniem ujrzałam na podwórzu Zayn’a trzymającego w ręce kamyka
-Co ty robisz głąbie!? Chcesz nam okna powybijać?!- Krzyknęłam lekko podenerwowana.
-Przepraszam ale jakoś nie chciało mi się dzwonić do drzwi- Taa.. Bo to jest o wiele trudniejsze od rzucania kamykami w okno.
-Nie wygłupiaj się tylko chodź pod drzwi. Zaraz je otworzę.- Powiedziałam po czym zamknęłam okno, bo poczułam dotykające mnie zimno. Wyszłam z pokoju i pobiegłam na dół. Otworzyłam drzwi i ujrzałam czarnowłosego chłopaka
-Fajna piżama- Powiedział uśmiechnięty. Chwilę… Ja miałam na sobie piżamę i się nawet nie spostrzegłam. No super teraz stałam jak głupia w różowej piżamce. Uśmiechnęłam się lekko i wpuściłam Zayn’a do domu.
-Czego ty tutaj w ogóle szukasz?- Zapytałam z ciekawością
-Przyszedłem do was, bo mi się nudziło
-Że co? Z nudów mnie budzisz o 8?- Powiedziałam wkurzona ale po woli zaczęłam się uspokajać
-Nie gniewaj się- powiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie. Ja odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam się mu przyglądać. Zaczęliśmy patrzeć się w swoje oczy. To była magiczna chwila. Niestety ktoś nam przerwał wpatrywanie się w siebie. Tym kimś była Roonie. Ona to normalnie ma wyczucie czasu.
Oderwałam się od wzroku Zayn’a i przywitałam obudzoną Roonie. Brązowooki zrobił to samo ale nagle stwierdził, że nie będzie przeszkadzać i wyszedł. Zaczęłam mówić Roonie co właśnie przerwała. No niby nic nie zaszło ale mogło ^^

______________________________________________________________________

Moje opowiadanie chyba nie ma sensu. Ale to tylko moje spostrzeżenia. 
Zachęcam do czytania wszystkim blogów polecanych przeze mnie, bo one są na prawdę świetne. No i oczywiście jeśli nie macie co robić to po reklamujcie trochę mojego bloga :D

3 komentarze:

  1. fajne :D.
    u mnie kolejny rozdział :
    http://foreveroneedirectionn.blogspot.com/
    zapraszam : *

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny :) czekam na next i zapraszam do mnie http://believedeverylie.blogspot.com/ :)))

    OdpowiedzUsuń