Tydzień minął
strasznie szybko. Nie wiem nawet jak to możliwe! Nawet się nie
obejrzałyśmy, a chłopcy byli już u nas w domu i siedzieli na kanapie. No jak
zwykle wcinali nasze żarcie. Razem z dziewczynami usiadłyśmy koło nich.
Oczywiście Ashley siedziała przy Niall’u, który wpakowywał w siebie chipsy.
-Dasz mi trochę?- Zapytała Ashley z proszącą miną w stronę
swojego chłopaka (Oficjalnie byli parą ale nie rozgłaszali tego).
Blondyn podał jej paczkę. Ona tylko zajrzała i oddała ją do
dawnego „właściciela”. Była prawie pusta. Nie wiedzieć czemu wszyscy zaczęliśmy
się śmiać. Niall zrobił się trochę naburmuszony ale, gdy Ashley pocałowała go w
policzek znów zrobił się radosny. Oczywiście jak to jest ze mną poszłam się
napić. No ale sama nie mogłam pójść, bo gdy byłam w kuchni już ktoś przybiegł
za mną. Był to Harry
-Co tu robisz?- Zapytał uśmiechnięty chłopak.
-A co ja mogę robić z wodą i szklanką –Śmiesznie
odpowiedziałam ale chyba to wystarczyło.
Wypiłam wszystko co sobie nalałam i ruszyłam w stronę salonu, gdzie
wszyscy oglądali „Got to Dance”.
-Poczekaj- Usłyszałam za sobą wołającego Harry’ego
-O co chodzi?- Odwróciłam się
-Właściwie… To już nic… - Ze dziwieniem popatrzyłam. Wyszczerzyłam
się tylko i wyszłam z kuchni. Zastanawiałam się o co chodziło, ale potem jakoś
o tym zapomniałam.
***
Coś rano zaczęło pukać w moje okno. Nie chciało mi się
jednak otwierać oczu. Myślałam, że zaraz przestanie. Niestety myliłam się.
Pukanie zaczęło być co raz głośniejsze i częstsze. W końcu nie wytrzymałam.
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Otworzyłam je i ze zdziwieniem ujrzałam na
podwórzu Zayn’a trzymającego w ręce kamyka
-Co ty robisz głąbie!? Chcesz nam okna powybijać?!-
Krzyknęłam lekko podenerwowana.
-Przepraszam ale jakoś nie chciało mi się dzwonić do drzwi-
Taa.. Bo to jest o wiele trudniejsze od rzucania kamykami w okno.
-Nie wygłupiaj się tylko chodź pod drzwi. Zaraz je otworzę.-
Powiedziałam po czym zamknęłam okno, bo poczułam dotykające mnie zimno. Wyszłam
z pokoju i pobiegłam na dół. Otworzyłam drzwi i ujrzałam czarnowłosego chłopaka
-Fajna piżama- Powiedział uśmiechnięty. Chwilę… Ja miałam na
sobie piżamę i się nawet nie spostrzegłam. No super teraz stałam jak głupia w różowej
piżamce. Uśmiechnęłam się lekko i wpuściłam Zayn’a do domu.
-Czego ty tutaj w ogóle szukasz?- Zapytałam z ciekawością
-Przyszedłem do was, bo mi się nudziło
-Że co? Z nudów mnie budzisz o 8?- Powiedziałam wkurzona ale
po woli zaczęłam się uspokajać
-Nie gniewaj się- powiedział chłopak i uśmiechnął się do
mnie. Ja odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam się mu przyglądać. Zaczęliśmy patrzeć
się w swoje oczy. To była magiczna chwila. Niestety ktoś nam przerwał
wpatrywanie się w siebie. Tym kimś była Roonie. Ona to normalnie ma wyczucie
czasu.
Oderwałam się od wzroku Zayn’a i przywitałam obudzoną Roonie.
Brązowooki zrobił to samo ale nagle stwierdził, że nie będzie przeszkadzać i
wyszedł. Zaczęłam mówić Roonie co właśnie przerwała. No niby nic nie zaszło ale
mogło ^^
______________________________________________________________________
Moje opowiadanie chyba nie ma sensu. Ale to tylko moje spostrzeżenia.
Zachęcam do czytania wszystkim blogów polecanych przeze mnie, bo one są na prawdę świetne. No i oczywiście jeśli nie macie co robić to po reklamujcie trochę mojego bloga :D
Super :)
OdpowiedzUsuńfajne :D.
OdpowiedzUsuńu mnie kolejny rozdział :
http://foreveroneedirectionn.blogspot.com/
zapraszam : *
świetny :) czekam na next i zapraszam do mnie http://believedeverylie.blogspot.com/ :)))
OdpowiedzUsuń