sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 25


Wszystko układało się świetnie. Byłam szczęśliwa z Zayn’em, a Roonie z Liam’em. Ashley znów była z Niall’em. Życie po prostu cud miód. Czego można więcej chcieć? Miałam wszystko. Najlepsze przyjaciółki, chłopaka i byłam bardzo, bardzo szczęśliwą osobą. 

“Under the lights tonight
You turned around and you stole my heart
With just one look
When I saw your face
I fell in love”
***
Podjeżdżając pod Dom Mody Miracolo di miele* ujrzałam jak zwykle ten sam budynek. Granatowy wierzowiec z kilkadziesiędzioma oknami i wielkimi szklanymi drzwiami na środku z przodu. Ta praca dawała mi tyle pociechy. Uwielbiałam tam pracować mimo, iż byłam jedynie stażystką.
Zaparkowałam samochód, jak zwykle na moim miejscu na parkingu. Wsiadłam w windę i włączyłam guzik z liczbą 4. Właśnie na czwartym piętrze znajdowało się moje bardzo małe, jak kanciapa na miotły, biuro. Gdy winda zatrzymała sie na danym piętrze wyszłam. W ręcetrzymałam małą walizeczkę na wszystkie potrzebne i ważne papiery, umowy itp. Szłam korytarzem, obok biura szefowej. Nagle drzwi otworzyły się, uderzając mnie w głowę. Syknęłam z bólu.
-Przepraszam – zobaczyłam wychodzącą dziewczynę- Ale ze mnie fajtłapa. Nic ci nie jest?
-Nie. Wszystko w porządku- poprawiłam fryzurę. Przyjrzałam się tej dziewczynie. Wyglądała na mój wiek. Miała długie miodowe włosy spięte w kucyk. Była też modnie ubrana. Jasne dżinsy pasowały do kremowej bluzeczki.
- Jestem Jenna. Ale wszyscy mówią mi Jen- powiedziała tryskając energią
-Katie. Miło mi –uśmiechnęłam się szczerze- Nie widziałam cię tu wcześniej. Jesteś nową stażystką?
-Tak. Moja mama załatwiła mi tę pracę.
- Jen! Mówiłam ci, że masz iść wypełnić te dokumenty. Ile razy można ci powtarzać!?- wtrąciła swój głos moja szefowa- Catrina Arancione. To bardzo miła, kobieta lekko po czterdziestce. Czasem buchała wściekłością, ale tylko jeśli ktoś naprawdę ją wkurzył. Miała włoskie korzenie. Chyba jej matka była włoszką, ale nie interesowałam się tym tak bardzo.
-Dobrze mamo. Już idę- odpowiedziała Jenna do Catriny. Nie spodziewałam się, że one mogą być spokrewnione- Do zobaczenia Katie- zwróciła się do mnie odchodząc. Pomachałam jej jedynie lekko ręką
- Katie mam do ciebie małą prośbę. Jak już wiesz Jen to moja córka. W przyszłości chce iść w moje ślady i zostać projektantką. Jak na razie to tylko początki, więc przyjęłam ją tutaj. Mogłabyś oprowadzić ją po całej firmie, wyjaśnić jakie ma zadanie i pomóc przy pracy papierkowej?
-Tak, oczywiście. Nie ma problemu- zadeklarowałam. Kobieta podziękowała i wróciła do swojego biura.
Poszłam dalej. Tym razem nie do siebie tylko w poszukiwaniu Jen. Zastałam ją w naszej małej kuchni, gdzie możemy odpoczywać pod czas przerw.
- Twoja mama poprosiła, bym oprowadziła cię po całej firmie, a potem pomogła ci w tych papierach. Wiem jak ciężko to wypełniać- zaśmiałyśmy się lekko
-Dzięki, że chcesz mi pomóc. Mam nadzieję, że szybko połapię się co i jak.
-Na pewno. Może po pracy pójdziemy do jakieś knajpki i tam wszystko wypełnimy?
-To świetny pomysł
***
-Chodź. Już niedaleko – powiedziałam do Jenny. Szłyśmy w stronę MilkShake City. Ludzie idący po chodniku strasznie się pchali, przez co nie mogłyśmy dotrzeć do wybranego miejsca. W końcu po wielkim trudzie dostałyśmy się pod budynek. Weszłyśmy i udałyśmy się do lady.
-Coś podać?- Z uśmiechem zapytała kasjerka.
- Ja proszę shake’a czekoladowego- odpowiedziałam
-Ja też poproszę- dołączyła Jenna. Poczekałyśmy chwilę, a po kilku minutach szłyśmy zająć wolny stolik, z shake’ami w ręku. Usiadłam naprzeciwko mojej towarzyszki. Przez jakiś czas rozmawiałyśmy, poznając się bliżej, zapominając o tym, po co tak naprawdę tu przyszłyśmy. W pewnym czasie Jen przestała mnie słuchać. Spostrzegłam, że śledzi wzrokiem jakiś punkt za mną. Chciałam się obrócić, by zobaczyć co ją tak zaciekawiło.
-Nie obracaj się! Harry Styles i Louis Tomlinson właśnie idą w naszą stronę!- cicho wykrzyczała

~Harry heart~
Po próbie, która trwała jakieś cztery godziny, postanowiliśmy odsapnąć. Chciałem wracać razem z Liam’em, Niall’em i Zayn’em do domu, ale Louis porwał mnie do MilkShake City. Dodatkowo Niall chciał, żebyśmy kupili mu jakiegoś shake’a. Gdy dojechaliśmy na miejsce przez szybę ujrzałem Katie siedzącą przy stoliku z jakąś ślicznotką. Była naprawdę cudowna. Miała piękne, długie włosy, które zawsze kręciły mnie u dziewczyn. Chociaż kręciło mnie wiele dziewczyn. Byłem uznawany, za największego flirciarza  w zespole. To była prawda i nie wstydziłem się tego.
Razem z Louis’em wszedłem do środka. Nie było dużo ludzi. Może jakieś siedem, osiem osób. Gdy zobaczyłem tą dziewczynę, serce zaczęło mi walić, jakby zaraz chciało wyskoczyć z mojej piersi. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Byłem strasznie zestresowany, a gdy ONA popatrzyła się w moją stronę, myślałem, że dostane zawału serca.
- Harold! A tobie co ?– zaśmiał się Louis- O patrz, Katie tam jest! Chodź przywitamy się!- pociągnął mnie za rękę. Nie mogłem się mu wyrwać, bo strasznie mocno mnie trzymał. Co raz bardziej zbliżałem się do długowłosej piękności, a nie wiedziałem co powiedzieć…


* Dom Mody Miracolo di miele - nazwa wymyślona prze mnie, na prawdę nie istnieje

_________________________________________________________________

Rozdział 25. Jak wam się podoba? Ja osobiście uważam, że to jeden z moich najlepiej napisanych rozdziałów. Jak widzicie jest kawałek o Harry'm. Dość dawno o nim nie pisałam, a ponieważ mój mózg był na tyle miły i podsunął mi pomysł to go zapisałam. Mam nadzieję, ze podoba wam się nowa postać :P
Pozdrawiam was wszystkich i do następnego rozdziału :*

1 komentarz:

  1. Bardzo mi się podoba! Wszystko naprawdę super :D
    Teraz tylko szybko dodawaj nowy! :)

    OdpowiedzUsuń