sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 24

Dzień mijał po woli. A to dziwne, bo czas ostatnio strasznie się spieszył. Siedziałam w pokoju przeglądając Internet. Nagle usłyszałam odgłos mojego telefonu. Dostałam sms’a od Louis’a. Treść była dla mnie trochę dziwna. Chciał żebyśmy spotkali się w parku niedaleko mojego domu za 10 minut. Chwilę się zastanawiałam. Po chwili szłam już ulicą w stronę miejsca, w którym mieliśmy się spotkać. Pod wielkim drzewem na ławce ujrzałam chłopaka w bluzce w paski. Podeszłam
-Hej. To po co chciałeś się spotkać?- Powiedziałam z zaciekawioną miną na twarzy
-Więc chciałem się zapytać, czy zrobiłabyś coś dla mnie- Ta odpowiedź trochę mnie zdziwiła
-Zależy o co chodzi
-No więc..-Wahał się- Poprosisz Lori o spotkanie ze mną?
-A co chcesz ją zaprosić na randkę?
-Nie tak do końca. Chcę żebyś ty ją o to zapytała – Powiedział i zaczął robić błagające oczy. Postanowiłam, że zadzwonię to Lori i zapytam czy nie chciałaby się spotkać z Louis’em.
-Ok. Zapytam ją ale nic nie obiecuje
-Dziękuję.-Powiedział szczęśliwy chłopak i przytulił mnie mocno.
Szłam do domu tą samą drogą co wcześniej. Rozmyślałam o tej całej sprawie. Nie sądziłam, że ten zabawny marchewkowy maniak chcę umówić się z Lori. Gdy doszłam już do mojego miejsca zamieszkania od razu chwyciłam telefon i wykręciłam numer do siostry
K:Hej mam miłą wiadomość dla ciebie
L: Tak a to niby jaką?
K:Pamiętasz Louis’a?
L:Tak pamiętam. A co?
K:No więc on zaprasza cię na randkę
L: Próbujesz mnie zeswatać? Ok. umówię się z nim. Ale gdzie?
K:A ja wiem? Ustalicie to między sobą. Dam mu twój numer i jakoś uzgodnicie miejsce spotkania
Zakończyłam rozmowę i włożyłam telefon do kieszeni płaszcza. Strasznie mi się nudziło, więc poszłam do Roonie. Siedziała w pokoju ze słuchawkami na uszach czytając swoją ulubioną książkę „Igrzyska śmierci”. Też uważam, że to świetna książka. Dziewczyna siedziała na łóżku i najwyraźniej nie spostrzegła się, że jestem u niej w pokoju. Postanowiłam wskoczyć jej na łóżko. Tak też zrobiłam. Po chwili leżałam obok mojej przyjaciółki. Wyłączyła piosenkę, którą właśnie słuchała
-Gdzie Ashley?- Zapytałam
-A gdzie ona może być- Zastanawiałam się chwilę- Poszła gdzieś z Niall’em jak ciebie nie było. A właśnie gdzie tak nagle wyszłaś?
-Louis chciał się spotkać. Poprosił żebym nakłoniła Lori na „spotkanie” z nim-W tym momencie przypomniałam sobie, że Louis nadal nie wie czy Lori się zgodziła. Wstałam z łóżka Roonie i poszłam po telefon do płaszcza. Wyciągnęłam małe urządzenie i pobiegłam do siebie. Wybrałam numer Louis’a i wysłałam wiadomość, że Lori się zgodziła. Dołączyłam również numer mojej siostry. W odpowiedzi chłopak napisał mi wielokrotnie „Dziękuję”.  Odłożyłam telefon na biurko. Nastawiłam budzik, bo następnego dnia musiałam wcześniej wstać, by pójść do pracy na wcześniejszą godzinę. Usiadłam na łóżku i jak to ja zaczęłam rozmyślać o niczym…

__________________________________________________________________

I następny chapter wstawiony :P Może trochę krótki, ale myślę, że nawet fajny.Ocenę zostawiam wam. Mam świetny pomysł na dalszą historię ale wszystko będzie się toczyć bardzo, bardzo powoli. Musicie być na to przygotowani :P

1 komentarz:

  1. czekam na kolejna czesc D: a ogólnie, to świetny blog! :D wpadnij do mnie *: u mnie ankieta, zagłosujesz? :)obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) masz twittera? follow? @viktoriapoland :)

    OdpowiedzUsuń