~ Roonie heart~
Katie nie wracała z pracy. Razem z Ashley zaczęłyśmy się
niepokoić. Ona zawsze wracała od razu po pracy. Dochodziła 20. Katie miała być
już dwie godziny temu. Miałyśmy z blondyną złe przeczucie.
-Gdzie ona może być? Jeśli coś się jej stało- Zapytała mnie
Ashley lecz nie wiedziałam co powiedzieć.
-Może zadzwonimy do Zayn’a. Ostatnio czas spędzali razem.
Może teraz też tak jest- Wzięłam telefon i wykręciłam numer do
czarnowłosego. Zapytałam czy Katie jest
z nim. Niestety. Nie było jej. Gdzie ona się podziewała? Zaczęłyśmy się co raz
bardziej martwić. Nie odbierała telefonu ani od nas, ani od chłopców. Ona miała
swoje życie i mogła robić co chce, ale to nie było to niej podobne. Zawsze
dzwoniła do nas, gdy miała się późnić do domu.
Razem z Ashley postanowiłyśmy poszukać jej po okolicy. Pojechałyśmy też do jej pracy. Nigdzie ani
śladu. Co mogło się stać??
~ Katie heart~
- Czego ty durniu ode mnie chcesz- Powiedziałam do Matt’a.
Tak do tego durnia. To on mnie porwał! On jest po prostu jak dziecko. Jak
czegoś nie dostanie to wpada w furie
-Słuchaj. Nic ci się nie stanie. Po prostu będziesz teraz ze
mną mieszkać
- Nie przesłyszałam się?? Mieszkać?? Chyba wbrew mojej woli-
Kaszlnęłam mocno
Ten facet był niemożliwy. Jak on tak mógł. Co ja jestem
jakaś zabawka, którą się zamyka jak w szafce? Dziewczyny na pewno się o mnie
niecierpliwią. Jak je znam to pewnie mnie szukają. Były trochę nadopiekuńcze,
ale dobrze, że miałam takie wspaniałe przyjaciółki.
Matt wyszedł z pomieszczenia, w którym mnie zamknął.
Usiadłam w kąciku pokoju. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Ostatnio co raz
częściej płaczę. Moje życie zaczęło się komplikować. Nie tylko przez tego
lalusia, ale również przez moje uczucia od Zayn’a. Zrozumiałam, że coś mnie do niego ciągnie.
Nie przestawałam o nim myśleć, a gdy byłam blisko niego czułam motylki w
brzuchu.
Przez jakiś czas siedziałam w tym samym miejscu nie ruszając
się. Przestałam płakać. Nagle usłyszałam zbliżającego się Matt’a. Zerwałam się
szybko na nogi, gdy zobaczyłam otwierające się drzwi.
- Przyniosłem ci kolację. Nie chcę żebyś się zagłodziła
-Och dziękuję. Nie musiałeś- Powiedziałam z ironią. Położył
talerz i usiadł na łóżko obok, którego stałam. Odsunęłam się. Patrzył na mnie,
lecz ja odwracałam wzrok. Miałam go dosyć. Spoglądnęłam na niego, a jego mina
ukazywała zamyślenie. Po chwili blondyn wstał i podszedł do mnie. Złapał mnie
za ramię. Próbowałam się uwolnić od jego dotyku, lecz moje starania poszły na
marne.
Zaczął się do mnie przybliżać. Najwyraźniej chciał mnie
pocałować. Oczywiście nie chciałam tego i szamotałam się, by uciec. Walnęłam go
nogą w kroczę, po czym chłopak upadł na kolana i tarzał się z bólu na podłodze.
Jak najszybciej wybiegłam z pokoju. Próbowałam znaleźć wyjście. Biegałam po
całym nieznanym dla mnie domu, aż w końcu znalazłam drzwi prowadzące na
zewnątrz. Wybiegłam i znalazłam się na
ulicy. Po woli zaczęłam zwalniać. Szłam chodnikiem zupełnie sama. Nie
wiedziałam dokąd zmierzam. Nigdy nie byłam w tej okolicy. Było pusto i robiło
się co raz ciemniej. Spoglądając na
zegarek na swoim nadgarstku ujrzałam, że dochodzi 23. Nie miałam, gdzie się
podziać. Nagle na moje czoło spadła kropla deszczu. Po chwili byłam już cała
mokra.
-No świetnie. Teraz na pewno będę chora!- Powiedziałam pod
nosem.
Wiedziałam, że zachoruje. Zaczęłam kichać i robiło mi się co
raz bardziej zimno. Nie wierzyłam, że dotrę do domu. Ku mojemu zdziwieniu na
pustej uliczce usłyszałam odgłos samochodu. Pojazd zatrzymał się przy mnie.
Kierowca otworzył swoje okno i wychylił głowę
-Louis!! Co ty tu robisz?- Zapytałam lekko zdziwiona
-Szukam cię. Wszyscy się o ciebie martwiliśmy. Wsiadaj
natychmiast do samochodu, bo się przeziębisz-Tak też zrobiłam. Po chwili
siedziałam w eleganckim aucie Louis’a. Czułam się już bezpiecznie.
Opowiedziałam wszystko chłopakowi. Był zdziwiony, że mój eks
zrobił coś takiego. Ja jednak mogłam się tego po nim spodziewać. On był
durniem, dla którego nie liczyły się uczucia innych. Gdy skończyłam opowiadać
całą historię dojechaliśmy do mojego domu. Louis jak dżentelmen otworzył mi
drzwi, bym wysiadła. Rozłożył nad moja głową granatową parasolkę i odprowadził
pod drzwi. Uściskałam go na pożegnanie i wkroczyłam do domu. Tam czekały na
mnie Ashley i Roonie, które dowiedziały się od Louis’a że nic mi nie jest i
zaraz wrócę do domu…
_____________________________________________________________________
Na początku chciałam przeprosić, ze rozdział dodaję dopiero dzisiaj. Mam strasznie dużo roboty w szkole, a moje życie prywatne też jest dla mnie ważne, więc czasem robiłam sobie przerwę w pisaniu. Ale jak widzicie staram sie prowadzić to opowiadanie najlepiej jak potrafię. A teraz słówko o rozdziale... Podoba mi się :D Mam nadzieję, że wam też. Kilka osób zgadło, że to Matt porwał Katie dlatego gratuluję tym którzy tak myśleli :)
Omnomnom fajne, fajne ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn xxx
[http://holdmetight-vick.blogspot.com/]
jejku, dobrze że się uwolniła i Lou tam przejeżdzał : D
OdpowiedzUsuńdobrze że uciekła, rozdział super czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://you-can-count-on-me-lila.blogspot.com/2012/03/rozdzia-szosty.html
ojejeju, tak się bałam, że on jej coś zrobi! naprawdę, kamień spadł mi z serca gdy już spotkała Louisa. :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na czternastkę - http://lovejoylaughter.blogspot.com/
<33
Super :)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie ---> http://foto-codzienne.blogspot.com/ zapraszam do czytania, obserwowania i komentowania wszystkich.